Blog

O pseudopostach

Ostatnio spotykam się z dziwnymi rzeczami, które ludzie robią i nazywają to postem.

Na przykład ktoś przez miesiąc nie je słodyczy, ale pije piwo i wódkę.

Ktoś inny przestaje jeść chleb i mięso, zamiast tego je mnóstwo owsianki. Ale jeśli nie będzie sensownie uzupełniać białka, to pojawią się niedobory, zmniejszy się masa mięśniowa i po skończeniu postu przytyje (oczywiście chodziło o schudnięcie).

Ktoś przez cały rok je bardzo dużo słodyczy, a przez miesiąc nie je wcale. Przez miesiąc nie zmieni się flora jelitowa, to za krótko, korzyść zdrowotna nie będzie duża. Dużo sensowniej jest NA STAŁE jeść ich mniej. To jest wyzwanie.

Ktoś przez miesiąc się umartwia, co tworzy takie napięcie, że od świąt je więcej niż poprzednio (nareszcie można) i kilogramów przybywa.

Post we wszystkich dawnych tradycjach to była praktyka duchowa. Służył do rozwijania jasności umysłu, pozbywania się zbędnych myśli, do poprawiania koncentracji i rozwoju życzliwości. Jego celem był rozwój duchowy.

A jeśli był stosowany w celach leczniczych, to również dlatego, że jednocześnie wpływał na emocje, poszerzał świadomość.

Celem postu nie jest krzywdzenie siebie, karanie się za coś, na przykład za jedzenie.
To nie zawody sportowe- „a ja wam udowodnię, że przez miesiąc nie zjem batonika”.
Czasem ktoś sobie chce coś udowodnić, ale jeśli znasz swoją wartość, to nie potrzebujesz niczego udowadniać.
Czasem post może rozwinąć dumę- „to ja poszczę, jestem lepszy od was”.

Myślę, że gdyby ludzie z większą życzliwością i czułością traktowali siebie i swoje ciała przez cały rok, to nie potrzebowaliby takich pseudopostów, które są ILUZJĄ zamiast prawdziwej pracy z emocjami i zamiast troskliwego dbania o siebie i innych.

A jeśli potrzebujecie prawdziwego wyzwania na ten czas, to spróbujcie przez miesiąc ani razu się nie zezłościć .

‹ powrót