Blog

O korzyściach z zimna

Kiedy ostatnio zmokliście? Albo zmarzliście? Moczyliście nogi w lodowatym potoku?
Żyjemy w komforcie termicznym. Ogrzewanie w samochodzie, ciepło w budynkach, latem klimatyzacja. Coraz mniej czasu na zewnątrz, coraz więcej w pomieszczeniach. Mnie też to dotyczy, mieszkam w krainie smogu, gdzie przez pół roku prawie nie wychodzimy z budynków, bo się niestety nie da.
Nasz układ immunologiczny potrzebuje ćwiczenia, by być gotowy na walkę z patogenami. Dawniej nazywało się to HARTOWANIEM. Czy ktoś jeszcze używa tego słowa?
Małe dzieci były wożone w wózkach nawet przy silnym mrozie. Wiele osób opowiada mi historie, jak to dawno temu w wojsku chodzili boso po śniegu, spali w nieogrzewanych pomieszczeniach albo w namiotach zimą na poligonie i nie chorowali. W przedszkolach w Skandynawii dzieci spędzają czas na dworze codziennie, niezależnie od pogody, są tylko odpowiednio ubrane.
Oczywiście nie chodzi o skrajności jak odmrożenia, hipotermia czy udar słoneczny. Tego chcemy uniknąć, ale w rozsądnych granicach doświadczanie mniej komfortowych temperatur jest korzystne.
W komórce jest organellum, które nazywa się MITOCHONDRIUM. To mała elektrownia, produkuje ATP które jest energią dla procesów życiowych. Problem polega na tym, że mitochondria się starzeją i czasem komórka „nie zauważa” że ma stare, nie działające mitochondria. Zimno budzi ponownie tą komórkę do pracy, do usunięcia starych mitochondriów i produkowania nowych. Podobnie działa ruch fizyczny rano. Czujemy wtedy, że mamy więcej energii.
Stosunkowo łatwym wyjściem ze strefy komfortu jest morsowanie. W wielu krajach jest tradycja sauny czy bani i zanurzania się potem w zimnej wodzie. Uważam, że potrzebujemy ruchu na zewnątrz zimą, gdy jest mróz. Pamiętacie, jak się świetnie czujemy po spacerze zimą albo po nartach?
Niestety jest to coraz trudniejsze, zimy są ciepłe, trzeba wyjeżdżać, żeby w ogóle tego doświadczyć. Dla mnie to jest smutne, że odchodzi świat, w którym do tej pory żyliśmy.

 

‹ powrót